Polska Hekatomba
Data zbrodni:
Miejsce zbrodni: zobacz na mapie
Ofiary:
Sprawcy:
Okoliczności zbrodni:
spośród aresztowanych we wrześniu 1939 r. Polaków 89 osób zostało skazanych na śmierć z wyroku policyjnego sądu doraźnego (Standgericht), który zapadł w styczniu 1940 r. w obozie Stutthof. Pierwszą grupę 22 więźniów rozstrzelano 11 stycznia 1940 r. Drugą grupę odizolowano od reszty więźniów ok. trzech miesięcy później i rozstrzelano kilka dni później – 22 marca. W Niedzielę Palmową wyłączono z grupy gdańskich Polaków kilkudziesięciu najznakomitszych przedstawicieli, umieszczono ich w pierwszym, przylegającym do komendy baraku i nazwano kompanią karną. Przez kilka dni byli głodzeni, szykanowani, ganiano ich po placu, nakazano czołgać się (była to forma karnego „sportu”). W Wielki Piątek 1940 r. całą karną kompanię, wraz księżmi – bł. Bronisławem Komorowskim i bł. Marianem Góreckim, wyprowadzono poza obóz i rozstrzelano, podobnie jak pierwszą grupę więźniów, w lesie, ok. 2 km od obozu Stutthof.
Warte odnotowania/dodatkowe informacje:
Polacy aresztowani w pierwszych dniach września 1939 r. zostali umieszczeni w więzieniu Victoriaschule w Gdańsku, skąd 2 września 1939 r. ok. 150 osób przywieziono na wydzielony teren we wsi Stutthof, położonej w granicach Wolnego Miasta Gdańska. Więźniowie rozpoczęli budowę pierwszych baraków. Niektórzy z Victoriaschule zostali przeniesieni do więzienia na ul. Kurkowej (Schiesstange), a następnie trafili do obozu w Neufahrwasser (Nowy Port), skąd wyprowadzano ich do pracy na Westerplatte; innych wysłano do prac przy budowie wałów nad Zalewem Wiślanym w Pröbbernau (Przebrno). Wielu z nich jesienią 1939 r. skierowano do prac polowych u rolników niemieckich na Żuławach.
Aresztowanych od początku poddawano szczególnym represjom. Jak wspomina Wiesław Arlet, „Po rejestracji grupę, w której się znalazłem, skierowano do piwnicy tak zatłoczonej, że można w niej było tylko stać. Wśród zmaltretowanych zobaczyłem księdza Komorowskiego, proboszcza kościoła św. Stanisława we Wrzeszczu. Miał on usta rozbite na miazgę. Opodal stał pan Tejkowski, prokurent Britisch-Polish Trade Bank (Brytyjsko-Polski Bank Handlowy) – z opuchniętą od pobicia twarzą. Nikt nie był skłonny do rozmów. W piwnicy panowała cisza, tylko z zewnątrz słychać było odgłosy walki i pokrzykiwania szturmowców. Około południa wywołano nazwisko posła Antoniego Lendziona”.
Bibliografia:
Archiwum Muzeum Stutthof, Zbiór relacji i wspomnień, relacje ks. Muzalewskiego i T. Masio, t. 9.
Autor:
Danuta Drywa